środa, 14 października 2015

Showstopper: The Improvised Musical - recenzja

Dziś recenzja musicalu innego niż wszystkie, który od kilku tygodni podbija West End, a wszystko oczywiście dzięki Emily.

zdjęcia stąd
Czy masz świetny pomysł na musical? Myślisz o wspaniałym bohaterze? Czy po prostu masz ochotę się pośmiać i miło spędzić czas? Jeśli na którekolwiek z powyższych pytań odpowiedź brzmi "Tak", "Showstopper" jest dla Ciebie.

Każdego dnia siedmiu "Showstopperów" pisze na scenie musical, bazując na pomysłach od widowni. Każdy dzień jest inny. Gdy byłam w teatrze miejsce akcji musicalu było osadzone w czarodziejskim świecie, w magicznej wieży (aczkolwiek inną sugestią był dom uciech), a klimat tworzyły piosenki  w stylu wielkich musicalowych hitów jak "Gypsy" czy "Upiór w Operze". Jednak te piosenki nie były kopiami - to oryginalne kawałki, które nigdy wcześniej i nigdy później nie będą już wykonane. Pełna improwizacja oznacza, że wszystko może się wydarzyć: kto oklaskuje najgłośniej - wygrywa.
Druga część spektaklu jest także improwizowana na podstawie tweetów wysłanych w czasie antraktu - publiczność zdążyła się przywiązać do bohaterów i dbała o ich dalsze losy. Nie chcę psuć zabawy wyjaśniając wszystkie zakręty fabuły, ale nigdy nie powstrzymujcie się przed przekazaniem swoich sugestii - aż do ostatniej minuty, ciągle coś się dzieje.


Dla mnie najlepszymi fragmentami przedstawienia były piosenki, takie jak: "Yorkshire is not for sale", "If you could rub my horn". Las na scenie dostarczył kilka wspaniałych postaci, a bardzo kreatywne użycie rekwizytów sprawiło, że Tamiza wyglądała niezwykle realistycznie.
Mówiąc krótko: "Showstoppers" są sprytni, inteligentni i niezwykle zabawni. Polecam ten spektakl każdemu!

Musical wystawiany jest w Apollo Theatre do 28 listopada. Bilety w cenach od 20 do 65 funtów można kupować na stronie produkcji.