piątek, 26 września 2014

Tortoise czyli jak wystawić sztukę

Londyn żyje teatrami, a teatr żyje w Londynie.
Nie tylko na West Endzie, w Globe czy w National Theatre. Nie tylko na większych i mniejszych scenach w centrum miasta. Ale także, a może przede wszystkim, w ogromnej rzeszy teatrów niezależnych, w małych, lokalnych produkcjach, w sercach i głowach aktorów i reżyserów, tych jeszcze nie odkrytych i nie znanych szerszej publiczności, twórców, którzy chcą opowiedzieć widzom swoje historie. 
Dzisiejsza notka opowiada o sztuce, której bardzo mocno kibicujemy i niecierpliwie czekamy na jej premierę.
Dodatkowo, jeżeli kiedykolwiek zastanawialiście się jak wygląda proces powstawania sztuki, jaka może być jej droga z wyobraźni autora na teatralną scenę, to dzisiejsza notka uchyla rąbka tajemnicy.
Bohaterkami naszej opowieści są "Tortoise" oraz jej autorka Naomi Westerman: aktorka i dramatopisarka, dyrektor artystyczny "Little But Fierce Theatre", małej, wyłącznie kobiecej, grupy teatralnej.

"Tortoise" to opowieścią o trzech pacjentkach zakładu psychiatrycznego. Każda z nich jest w innym wieku, każda boryka się z odmienną chorobą. Isobel chowa się w domku zrobionym z koca przed jakimikolwiek problemami, Elizabeth stara się zachowywać jak prawdziwa dama niezależnie od okoliczności, a najmłodsza z nich, cierpiąca na nerwicę natręctw Nauru, ciągle myje ręce i szuka okazji do buntu. Każda z bohaterek ma swoje sekrety, każda stara się odnaleźć na swój sposób w zimnym środowisku szpitala. Zbliża się Boże Narodzenie, a one czują, że coś w ich życiu musi się zmienić.

zdjęcie z prób do spektaklu: trzy główne bohaterki (źródło)

Mimo, że porusza poważny temat sztuka nie jest ciężka. Przeciwnie, jest zabawna i jednocześnie wzruszająca, łamie stereotypy dotyczące chorób psychicznych, zmusza do myślenia i zadaje pytania: czym naprawdę jest normalność? Jak płeć pacjenta wpływa na diagnozę? 

Sztuka nadal nie jest kompletna, ale jej fragmenty już były prezentowane publiczności. 
Pierwszy raz,  część pierwszego aktu została wystawiona podczas "Seize the Stage" w kwietniu tego roku. Wydarzenie zorganizowane przez All the Rage Theatre miało na celu promowanie kobiet w teatrze i było swoistą odpowiedzią na niewielką ilość pań podczas National Theatre 50th anniversary. Sześć pisarek, sześć reżyserek, sześć nowych utworów i sześć tygodni wspólnej pracy, przyznajcie sami, że brzmi to fascynująco. Dodajmy, że sztuka była wystawiana jako pierwsza i została bardzo dobrze przyjęta.


Kolejnym krokiem był Pulse Festival w New Wolsey Theatre w Ipswitch. Jest to trwające kilka dni, doroczne wydarzenie, podczas którego wystawiane są oryginalne, często zaskakujące spektakle. Festiwal jest miejscem dla sztuk kompletnych oraz takich jak "Tortoise", których proces twórczy dopiero trwa.
31 maja publiczności zaprezentowano cały pierwszy akt spektaklu. Mimo drobnych problemów technicznych, także i tym razem przedstawienie bardzo się widzom podobało.

A już 13 października w Cockpit Theatre, w ramach akcji Theatre in the Pound (specjalnego, cyklicznego wieczoru poświęconego krótkim nowym przedstawieniom) będzie ponownie można zobaczyć fragmenty "Tortoise". Bilety kosztują tylko funta, więc jeśli macie chwilkę wolną, wybierzcie się tam, bo warto.

Co jeszcze dzieje się ze sztuką? Oprócz wystawiana fragmentów podczas różnych festiwali i wydarzeń, Naomi Westerman regularnie bierze udział w spotkaniach i warsztatach z uznanymi twórcami. Ponadto od września autorka uczestniczy w dwóch specjalnych programach. W pierwszym z nich jej mentorem jest dramaturg-rezydent z Papatango. Jego celem jest pomoc młodym, zdolnym dramatopisarzom podczas pisania i później, w rozpowszechnianiu ukończonych utworów, w dotarciu z nimi do producentów, teatrów i grup teatralnych. Drugim są specjalne warsztaty organizowane przez Criterion Theatre, mające na celu pomoc w rozwoju sztuki i odbywające się na scenie teatru.

Niestety, nieznanemu szerszej publiczności twórcy trudno jest przebić się ze swoimi pomysłami. Dlatego tak ważne jest wystawianie nawet kawałków sztuki, bez czekania na jej ukończenie. Dla autora to okazja do "przetestowania" jak publiczność reaguje na spektakl, jak go odbiera, do zobaczenia swojej pracy "na żywo". Dodatkowo można ściągnąć na siebie uwagę ludzi z branży teatralnej, poza tym, podczas późniejszych rozmów z producentami zawsze dobrze móc pochwalić się doświadczeniem i opowiedzieć, jak widzowie odbierali fragmenty sztuki.


Inspiracją dla "Tortoise" były osobiste doświadczenia Naomi oraz choroba bliskiej jej osoby. Do powstania sztuki przyczynił się także artykuł, jaki Naomi napisała podczas studiów. Poruszał on problem płci w diagnozowaniu chorób psychicznych, to jak różnie lekarze postrzegają i interpretują objawy tej samej choroby, w zależności od tego czy uważają, że ich pacjent jest kobietą czy mężczyzną.

Naomi Westerman jest dobrym duchem Zachodniego Końca. Bez niej i jej pomocy wiele z naszych teatralnych przygód nie odbyłoby się. Kciuki za powodzenie "Tortoise" trzymamy jednak nie tylko dlatego, że przyjaźnimy się z autorką. Miałyśmy okazję przeczytać skrypt pierwszego aktu i wiemy jak dobry jest to materiał. Sztuka bawi i jednocześnie wzbudza niepokój, dodatkowo poruszając bardzo trudny temat robi to z ogromną delikatnością, taktem i zrozumieniem.