The Years to dla mnie taka niespodzianka — szłam z uwagi na obsadę (Gina McKee i Romola Garai), zupełnie nie wiedząc, czego oczekiwać. A wyszłam absolutnie zachwycona, dramatycznym owszem, ale bardzo poruszającym i mimo wszystko też zabawnym spektaklem.
Sztuka bazuje na autobiograficznej twórczości francuskiej noblistki Annie Ernaux. Przez niespełna dwie godziny oglądamy zdjęcia dziewczynki, nastolatki a w końcu kobiety kolejnych młodości i poznajemy jej drogę od 1941 do 2006 roku. Towarzysząc naszej bezimiennej bohaterce, często nazywanej ona lub my (właściwie na scenie nie pada ja), śledzimy przemiany społeczne i obyczajowe, ważne światowe wydarzenia z tego okresu i dużo mniejsze, ale nie mniej ważne zmiany rodzinne jak przeprowadzka.
![]() |
źródło |
Sztuka jest bardzo kobieca. Na scenie wymieniając się rolami, występuje pięć aktorek. Poruszane tematy jak pierwsze doświadczenia seksualne, aborcja, kariera zawodowa, macierzyństwo, życie rodzinne są z jednej strony autobiograficzne z drugiej bardzo uniwersalne. Z jednej strony w ciągu 65 lat świat przeszedł ogromną przemianę. Z drugiej pewne zachowania czy rytuały pozostają niezmienne. Może zmieniają się tematy i zamiast wspomnień wojennych dyskusje rodzinne dotyczą Windows 95, ale to nadal rodzina siedząca przy wspólnym posiłku.
![]() |
źródło |
Słowo ostrzeżenia sztuka chwilami jest bardzo dosadna i graficzna. Już na wejściu każdy dostaje kartkę z informacją, w którym momencie może spodziewać się poruszenia trudnego, wywołującego skrajne emocje tematu. A i tak mój spektakl przerywano dwa razy, żeby udzielić pomocy komuś z widzów.
Sztuka kobieca i stworzona przez kobiety. Oprócz wymieniowych już wcześniej mamy jeszcze Eline Arbo, która całość zaadaptowała na potrzeby sceny i wyreżyserowała. Pozostałe aktorki Derorah Findlay, Anjli Mohindra, Harmony Rose - Bremner. A od 10 marca do obsady dołączy Tuppence Middleton, która zastąpi Romolę Garai.
![]() |
źródło |