czwartek, 8 maja 2014

A View from the Bridge - recenzja

O sztuce Arthura Millera pisałyśmy już tu.
To z jej powodu w ogóle zaczęłam planować majowy wyjazd, przyznaję, typowo "dla obsady".
Sztuka, z której wyszłam prawie się trzęsąc. A pośpiesznie wysyłane do Ani1 wiadomości brzmiały mniej więcej tak:
"Maaaaark! Umarłam. Nie cucić. Jakie to było dooobreeee!!!"

źródło
Poniżej recenzja. Uwaga zawiera ochy, achy, punkty i spoilery.
Teatr.
Young Vic nie jest specjalnie duży. Główna sala mieści 420 osób. Wysunięta, otwarta scena z trzech stron otoczona jest publicznością. Podobnie jak w Donmar Warehouse krzesełka zostały zastąpione przez wygodne ławy. Całość tworzy dość kameralną, prawie intymną atmosferę.

źródło
Muzyka
Nastrojowa, cicha, idealnie podkreślająca to, co działo się na scenie. Pojedyncze, regularne uderzenia w bębenek akcentowały niektóre sceny i kwestie a także potęgowały wrażenie nadchodzącej katastrofy.

Scenografia i kostiumy
Prosta, prawie nie istniejąca. Prostokąt z trzech stron otoczony 30/40 centymetrową szklaną ścianką z blatem na górze (w czasie sztuki siadali na nim aktorzy). Z czwartej strony ściana ze schodkami i drzwiami. W zależności od potrzeb scena była szatnią dokerów, domem, podwórkiem na Brooklynie.
Żadnej kurtyny czy rekwizytów (poza jednym, wyniesionym na chwilkę krzesłem). Aktorzy byli boso. Jedynie Michael Gould gdy na początku przedstawienia krążył wśród publiczności miał obuwie. Ale i on zdjął buty gdy wszedł na scenę, Proste kostiumy w stonowanych szarych i ciemnych barwach. Tylko Phoebe Fox miała kolorową bluzkę, być może dla podkreślenia młodości niewinności jej postaci.
Najmocniejszym kolorystycznym akcentem była czerwona woda, która spływała na scenę podczas finałowej walki (sadząc po zapachu zmieszana z farbą plakatową).

źródło
Historia
To taka sztuka, w której od początku wiemy, że nie może skończyć się dobrze.
Trochę głupio o sztuce zdobywcy Nagrody Pulitzera pisać, że jest dobra, ale naprawdę jest. Interpretować można ją na kilku poziomach. Jest historia miłosna. Opowieść o zazdrości, rodzinie, poświęceniu. O dorastaniu. Jak niewiele (albo wiele) trzeba by człowiek zrobił coś, o czym niedawno mówił z największym wstrętem. 

źródło

Aktorzy
Jak wspomniałam na wstępie szłam dla Marka Stronga wyszłam zachwycona całą obsadą.
Mark Strong - Eddie- doker z Nowego Yorku. Gdy go poznajemy nie jest może przesadnie sympatyczny, ale jest dobrym człowiekiem. Ma żonę, z którą wyglądają na szczęśliwą parę. Razem wychowują siostrzenicę żony, dla której oboje gotowi są do poświęceń. Bez protestów zgadza się przyjąć pod swój dach kuzynów żony, którzy, powodowani głodem i brakiem pracy, nielegalnie przypłynęli z Włoch. I nagle w trakcie sztuki ten Eddie się zmienia. Zaczyna być obsesyjnie zazdrosny, nadinterpretuje i źle interpretuje zachowania Rodolpha. Uparcie powtarzając, że chodzi mu jedynie o szczęście Caterine, doprowadza do tragedii. Do dziś nie wiem czy nie uświadamiał sobie własnej fascynacji Caterine i oszukiwał sam siebie?
Nicola Walker - Beatrice, żona Eddiego - spokojna, rozsądna, cierpliwa. Jak mówi o niej Eddie "ma za wielkie serce". Widzi zachowanie Eddiego, lepiej niż mąż uświadamia sobie powody jego zachowania. Do końca lojalna. Dla mnie postać z ogromną klasą i z klasą zagrana.
Phoebe Fox - Catherine - młoda, ciut narwana, ciekawa życia. Z jednej strony podkreślająca, że nie jest już dzieckiem, z drugiej, momentami nadal zachowująca się dziecinnie.
Emun Elliott - Marco - małomówny, ciut mroczny, trzyma się z boku i obserwuje. Do Nowego Yorku przyjechał z powodu rodziny i z przez nią popełnia morderstwo, kierowany typowo włoską vendettą
Luke Norris - Rodolpho - młody Sycylijczyk, optymista, pragnący lepszego życia. Szybko budzący sympatię i u innych postaci i w publiczności.
Micheal Gould - Alfieri - jednocześnie narrator i uczestnik wydarzeń. Kiedy krążył wśród publiczności i opowiadał o tym, co się wydarzyło, dodatkowo budował nastrój grozy.  Rozsądny prawnik, który próbował pokierować Eddiem i jakoś uniknąć tragedii, gdy zdejmował buty i wchodził na scenę.
Richard Hansell - Louis - sąsiad, współpracownik Eddiego, świadek i mimowolny uczestnik wydarzeń
Jonah Russell - oficer biura imigracyjnego - na scenie pojawił się na kilka minut i nie bardzo miał możliwość wywarcia większego wrażenia.
 
źródło
Każdy z grających główne role aktorów stworzył niezapomnianą postać. Furia Marka Stronga, zimne opanowanie Emuna Elliotta czy radość a potem frustracja Phoebe Fox na pewno zostaną ze mną na dłużej.
Bardzo chciałabym zobaczyć "Widok z mostu" w innej obsadzie i porównać czy to tekst robi na mnie takie wrażenie czy ta obsada i ta adaptacja.

źródło
Bilety na spektakl są już wyprzedane. Jak dowiedziałam się od miłej pani z obsługi, jest dostępna niewielka ilość biletów dziennych, około 14 na spektakl. Trafiają one do sprzedaży codziennie o 10 rano i kosztują 10 funtów.
Sztuka wystawiana będzie do 7 czerwca.
A na tej stronie możecie obejrzeć więcej zdjęć ze spektaklu.