poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Let the Right One In - recenzja

Na początku była książka ("Wpuść mnie"), później film ("Pozwól mi wejść"), a nawet dwa, obecnie na West Endzie można oglądać sztukę (o której już zresztą pisałyśmy).
Podobało mi się, bardzo mi się podobało. Książka wydawała mi się trudna, żeby nie powiedzieć niemożliwa, do przeniesienia na scenę. Mnogość bohaterów, wątków i miejsc akcji, czy same przedstawione wydarzenia były, moim zdaniem, bardzo nie sceniczne. Myliłam się, a twórcy poradzili sobie świetnie.

zrodlo
Przez cały czas trwania sztuki scena wygląda tak samo - brzozowy las przysypany śniegiem i metalowa konstrukcja, na której będą spotykać się Oscar i Eli. Wraz z upływem czasu dodawano:  kufer, szkolne szafki czy szklany pojemnik grający basen i w ten sposób zmieniano miejsce akcji. Kostiumy są proste, ale dobrze dobrane do czasu akcji i klimatu sztuki.

Duże wrażenie zrobiła na mnie muzyka, idealnie podkreślająca nastrój, a chwilami go budująca. Efekty specjalne pojawiły się właściwe tylko w przedostatniej i ostatniej scenie, wcześniej użyto trochę sztucznej krwi i charakteryzacji.

Jak w przypadku każdej adaptacji, cześć wątków wycięto, ale moim zdaniem historia wcale na tym nie ucierpiała. Tego co najważniejsze, nie usunięto ani nie złagodzono. Mimo, że sztuka przeznaczona jest dla widzów od 13 lat, nadal jest krwawo, momentami brutalnie, jest przemoc w szkole i morderstwa. Ja znałam historię, wiedziałam co będzie dalej ale i tak w pewnej chwili podskoczyłam na fotelu. Kobieta siedząca obok, dużo bardziej przeżywała każdego padającego na scenie trupa. Ale było też dużo sympatycznych i zabawnych momentów.

zrodlo
Ogromne brawa należą się aktorom. Sceniczny Oscar wzbudzał we mnie dużo większą sympatię niż książkowy czy filmowy. Tamtych było mi żal, tego polubiłam i uważam, że jest to efekt świetnej gry młodego Martina Quinna, który tym spektaklem debiutuje na scenie. W roli Eli występuje Rebecca Benson i moim zdaniem jest fenomenalna. Pozostała obsada też jest dobra i nikt nie odstaje, ale to wspomniana wcześniej dwójka aktorów ciągnie ten spektakl. 
Sztuka zebrała świetne recenzje i tym razem w 100% zgadzam się z krytykami. Dlatego dziwi mnie, ze wcześniej schodzi z afisza - miała być wystawiana do 27 września, będzie tylko do 30 sierpnia. Oglądałam popołudniowe przedstawienie w sobotę i sala była zapełniona tak w 2/3. Nie wiem czy to wina pory, samej sztuki czy strachu widzów przed teatrem Apollo?