To będzie bardzo krótki wpis, bardziej z kronikarskiego obowiązku, niż z ochoty podzielenia się wrażeniami. Spektakl niestety mnie znudził i rozczarował. Zresztą nie tylko mnie, recenzje od krytyków także zebrał mało zachwycone (chociaż Independent nazwał produkcję czarującą i dał jej 3 gwiazdki).
wszystkie zdjęcia ze strony ATG |
"The Importance Of Being Earnest" w reżyserii Lucy Bailey wystawiano latem w Harold Pinter Theatre. Główne role grali aktorzy w wieku od 57 do 81 lat. Żeby wytłumaczyć taką różnicę między postaciami a ich odtwórcami, do oryginalnego tekstu dopisano kilka scen. I dzięki temu widzowie zamiast sztuki oglądają próbę do spektaklu "The Importance Of Being Earnest" Oscara Wilde'a, wystawianej przez Bunbury Company Of Players.
O ile bez problemu, a nawet z zaciekawieniem zaakceptuję starszych aktorów w młodszych rolach (to nie pierwszy taki pomysł - ze sztuk, które widziałyśmy zabieg taki zastosowano choćby w Much Ado About Nothing z 2013 roku), tak sceny dopisane do Wilde'a przez Simona Bretta były drażniące i niestety mało zabawne.
Co mogę pochwalić, to aktorstwo. Sian Phillips jako lady Bracknell, Martin Jarvis i Nigel Havers (Jack i Algernon, powtarzający role ze spektaklu NT 1982r.) czy Cherie Lunghi jako Gwendolen spisali się doskonale.
Co mogę pochwalić, to aktorstwo. Sian Phillips jako lady Bracknell, Martin Jarvis i Nigel Havers (Jack i Algernon, powtarzający role ze spektaklu NT 1982r.) czy Cherie Lunghi jako Gwendolen spisali się doskonale.
Ciekawostka: na lato 2015 zapowiedziano kolejną adaptację , tym razem lady Bracknell ma zagrać David Suchet. Inne szczegóły nie są znane.