sobota, 6 sierpnia 2016

Yerma - recenzja

"Yerma" w interpretacji Simona Stone'a luźno oparta jest o dramat Federico Garcii Lorki. W obu przypadkach mamy historię kobiety, której obsesja na punkcie posiadania dziecka prowadzi do tragedii. Oryginał dzieje się na hiszpańskiej wsi, adaptacja współcześnie w Wielkie Brytanii (bardzo współcześnie, mamy nawet żart z Brexitu).

zdjecia z fb teatru
W głównej roli występuje Billie Piper i tworzy bardzo przekonującą bohaterkę. Emocjonalną i wywołującą emocje w widzach. Pełną nadziei i optymizmu na początku, radosną i uśmiechającą się kokieteryjnie. Na końcu spektaklu samotna i pogrążona w szaleństwie, w które pchnęła ją obsesja.
Mimo wszystko, przynajmniej dla mnie, nie jest to postać, która można polubić. Można próbować zrozumieć, można współczuć, ale od któregoś momentu, przyglądając się jak niszczy wszytko i wszystkich wokół siebie (w tym siebie samą) miałam ochotę solidnie nią potrząsnąć.


Za to, zaskakująco, polubiłam męża naszej bohaterki, którego grał Brendan Cowell. Nie jest idealny, ma swoje wady i przynajmniej na początku nie wspiera jej tak jak powinien, ale stara się i trwa przy niej.
Zdziwiło mnie też, że chwilami, mimo trudnego tematu jaki porusza, sztuka była naprawdę zabawna. Duża w tym zasługa Maureen Beattie i Thalissy Teixeira grających matkę i pracownice/przyjaciółkę głównej bohaterki.


Bardzo podobał mi się sposób wystawienia. Podobnie jak przy "A View from the Bridge" scena była prostokątna i oddzielona od publiczności szklanymi ścianami, na mnie zrobiła wrażenie akwarium albo telewizora, w którym podglądaliśmy życie bohaterów. W zależności od czasu akcji byliśmy w domu, w biurze, w ogrodzie czy na festiwalu.
Podział na części, ekrany informujące ile czasu minęło miedzy wydarzeniami, hiszpańskie śpiewy w tle, to wszystko zbudowało ciekawy klimat i niesamowitą atmosferę.
Na brawa zasługuje obsługa techniczna szybko, sprawnie i w kompletnych ciemnościach zmieniająca scenografię.


Sztuka, a zwłaszcza kreacja Billie Piper, spodobała się także krytykom i spektakl zbiera dobre i bardzo dobre recenzje.   
"Yerma" będzie wystawiana do 24 września. Mam ogromną nadzieje, że jak "Tramwaj zwany pożądaniem" trafi także do kin.